Miłosny
stań gdzieś pośrodku zgarbione niebo
obrzuca dachy przybrudzonym słońcem
zbiera w obłoki ślady wczorajszego dymu
jeszcze przysypiasz na zakrętach jeszcze
trochę mrużysz okna i nie dowierzasz
w dzień a ja całkiem odważnie
przymierzam podwórka oglądam ciebie
przez dziury minuty palce ważę w dłoni
nasze wspólne ciężkie serce przykładam
do ust lekko piecze jednak chciałabym
zagoić ulice wytarzać w trawie
bezdomne koty zagłaskać na śmierć
chodniki
obrzuca dachy przybrudzonym słońcem
zbiera w obłoki ślady wczorajszego dymu
jeszcze przysypiasz na zakrętach jeszcze
trochę mrużysz okna i nie dowierzasz
w dzień a ja całkiem odważnie
przymierzam podwórka oglądam ciebie
przez dziury minuty palce ważę w dłoni
nasze wspólne ciężkie serce przykładam
do ust lekko piecze jednak chciałabym
zagoić ulice wytarzać w trawie
bezdomne koty zagłaskać na śmierć
chodniki
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz