Andrzej Cnotliwy w wieku dwudziestu czterech lat układa wiersz podczas imprezy sylwestrowej

To się właśnie unaocznia: odpowiedź
zawarta w zapalniczce zamieniającej się
w otwieracz; odpowiedź na pytanie
zamknięte szczelnie w butelce piwa.
 
Staczając się na jedenastym piętrze,
pomagam studentowi z Anglii (może
pojęcia w jego kulturze znaczą, ciągle)
zrozumieć zastosowanie dźwigni.
 
To się szybko rozrasta: znalazłem w
kapslu Ziemię; grunt słów usuwa się
spiralnie spod stóp wiersza w widzie
alkoholowym: dajcie mi punkt podparcia.
 
Zataczając się, próbuję określić swoje
położenie na układzie współrzędnych
mieszkania, ale piekielne ognie petard
ze wszech stron niszczą odniesienia.
 
To się gwałtownie ustatecznia: nie ma
mnie, chociaż zwisające w objęciach
Tima ciało próbuje nadać znaczeń sobie,
sytuacji i gardłowemu: hepi niu jer.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz