perspektywa

za dnia myślała o wyjściu z ciasnego pola,
brudnej ziemi. żeby chociaż do supermarketu, na kasę.
tam wszystko duże, czyste.

wieczorem dławiła się przy kuchni.
kalafiorowy opar drapał krtań,
ojciec raz po raz wołał żreć.

tu podobno ziemi serce bije i można się zachwycać,
oddychać. z miasta ludzie przyjeżdżają i na zaś łapią,
na zaś. kobiety tłuste, wylewne. potem ojcowie
biją od wschodu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz