lasem ręce lasem zjedzone (konsumpcja)

w zasadzie wciąż nie wierzę, że obok mijają
drzewa parami zjadają prześwity i słońce
postanowiło zostać księżycem po dwóch piwach
- dziennie dwóch. możemy stanąć w perspektywie
i mierzyć się na brzuchy albo ze statywem wisieć
na szyi. gdy już wszystko zostanie zjedzone

powiem carpe diem i przyciągnę twoją rękę. odpowiesz, że niebezpiecznie,
bo to grozi klęską żywiołową, wybuchem reaktora, który nas wyśle
na mleczną drogę. czy nie stamtąd cię zabrałam? łowiłeś gwiazdki
z mojego niby-gg-okna aż w końcu same wbiły się

w usta.

drzewa mijają, trzymamy się za ręce,
drzewa mijają, trzymamy w ręce
północ i czas
rozejść się na poranne oddawanie słońca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz